Jestem leniem. Każdy kto mnie zna o tym wie.
Ledwie zmusiłem się do pozmywania garów, które stały już trzeci dzień w zlewie.
Ledwie się zmuszam, do tego by chodzić do pracy. Właściwie, to tutaj potrzeba utrzymania się i przeżycia mnie zmusza 😉
Przez moje lenistwo cała masa ciekawych pomysłów ucierpiała.
Najczęściej w wyniku tego, że nie zmobilizowałem się by je wprowadzić w życie, albo doprowadzić do końca.
W pewnym sensie, Wypadkowa Przypadku cierpi przez moje lenistwo. Czuję, że jest tu potencjał. Że można by zrobić tutaj coś fajnego. Ale z braku siły i zaprogramowanego lenia szlag to miejsce trafia.
Pieniądze za domenę i serwer się po prostu marnują.
Pomysły są, ale nie wiem jak je wprowadzić. Czasami po prostu brakuje czasu na to wszystko. A pracować w fabryce trzeba, żeby mieć za co przeżyć miesiąc. Wręcz przetrwać. Bo minimalna krajowa pensja potrafi tylko pokryć rachunki. Chyba trzeba będzie się dokształcić, porobić jakieś kursy i poszukać czegoś lepiej płatnego…
Za kilka miesięcy wielki powrót nad morze. Własna firma i rozstrzygający wszystko sezon. Jeśli to spieprzę, to ponad pięć lat pracy pójdzie się walić. Kupa pieniędzy wyrzucona w błoto. Ehhh… Trzeba będzie kiedyś wziąć się za siebie i dorosnąć… To takie przykre, kiedy stwierdza to dwudziestosześcioletni facet.
Marudny ostatnio coś jestem. Ciężko mi dostrzec te małe, przyjemne rzeczy. Taki urok życia. Ktoś mógłby mi zarzucić, że nie mam żony i dzieci, to jeszcze nie mam obowiązków i nie wiem co to życie. I pewnie miałby rację. Z pewnej perspektywy to wciąż mam dobrze i wygodnie. Może za wygodnie, dlatego tak marudzę?
Taki mam dzisiaj potok myśli… powolny i miałki. Żadnej nowej filozofii nie odkryłem. Czas wziąć prysznic i położyć się spać. Organizm musi odpocząć przed kolejnym dniem w kieracie…