Podcast #2

Witajcie w drugim podcascie Wypadkowej Przypadku.
Jak ten czas szybko leci…
Dzisiaj wyjątkowo, tylko mój głos. Urok awarii komputera, którego naprawa trwa już chyba z tydzień :/

Liczę na wasze komentarze i wypowiedzi 😉
Akcje i reakcje 😉

Zapraszam do wysłuchania 😉

Zaszufladkowano do kategorii Radio | Dodaj komentarz

MakroRecenzja – Insert Coin Video Game Bar

Nastała sobota. A wraz z sobotą, MakroRecenzja.
Dzisiaj recenzja mojej ulubionej łódzkiej knajpy. Miejsca, w którym poznałem wielu wspaniałych ludzi. Poznałem też wiele gier. I jako, że jest to bar, to i wypiłem trochę alkoholu 😉
Poznajcie Insert Coin – miejsce, gdzie możesz kupić jedno piwo, wypożyczyć grę i zaginąć w czasoprzestrzeni 😉
Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii MakroRecenzja | 2 komentarze

„Dziadkowe Bajki na Dobranoc”

Marcin Mortka
ŚWIT PO BITWIE

Książka utrzymana w klimacie wikingów. Mamy tutaj wszystko co z nimi związane. Od śnieżnych zawiei po karły, czarowników, skaldów, grabienie, gwałty no i soczyście opisane bitwy. Jest to trzecia opowieść z cyklu opowiadań. Pozostałych dwóch wprawdzie nie czytałem i podobnież nie łączą się zbytnio ze sobą ale oto co o nich wiem:

Pierwsza z nich „Ostatnia Saga” dzieje się parę lat przed wydarzeniami z trzeciej książki. Opowiada o Vidarze, skaldzie który podczas walki zamienia się w berserka. Vidar ma napisać „Sagę która przyćmi wszystkie inne”

Drugą książką jest „Wojna runów”: Świat ogarnęła II Wojna Światowa. Niemcy podbijają Norwegię i alianci próbują ich stamtąd wygonić. Pewien szalony naukowiec próbuje odszukać ścieżki starożytnej historii, kierując się spisaną przez bezimiennego skalda sagą.

Dla chcących wielowątkowości zachęcam do przeczytania (z pewnością i ja to zrobię i kto wie? Może pojawi się w „Dziadkowych bajkach na dobranoc”)

 

A teraz…

Marcin Mortka
ŚWIT PO BITWIE

Viglund Vidarson, zwany Wilczym Pyskiem, jest najdzielniejszym z wojów konunga Trygvego. Dowodzi najpaskudniejszą brygadą śmierdzących i brudnych szumowin Norveghru, która pali, rabuje i gwałci. Sędziwy Trygve przygotowuje największą wyprawę swojego życia i kto wie, czy wyprawa przyniesie mu chwałę, czy też zagładę? Mało tego, bo jak na Mortkę przystało, mamy tutaj wielowątkowość, obnażaną przy każdym kolejnym rozdziale. Bóg na Krzyżu kontra starzy bogowie, twierdza Jomsborska na Wolinie i straszliwi piraci z łodziami zakończonymi smoczymi łbami. Autentyczność(choć zdarzenia w książce są fikcją to mamy wrażenie, że czytamy powieść historyczną) tej książki powala. Chętnie się czyta, szczególnie, że język jakiego używają bohaterowie jest zbliżony do tamtych czasów. Ogółem godna polecenia książka. Warto się za nią zabrać, szczególnie, że nadchodzi sroga zima, śnieg i mrok!

PS: Zapowiedź na przyszły tydzień:
Ukaże się pierwsza część mojego opowiadania utrzymanego w klimatach fantasy zatytułowanego „Jol Veninor”. Historia opowiadająca o królestwie, które zostało powołane do strzeżenia Krwi Smoków. W Arian Thea, świecie w którym Magia Krwi jest zakazana, właśnie smocza krew jest w stanie dać nieograniczone możliwości.  W Zbiorowym Umyśle maga bitewnego o imieniu Paalvah, powstaje plan mający zakończyć trwającą wiele tysiącleci wojnę…

A w jeszcze następnym tygodniu(19.12.2014), ukarze się opowiadanie z klimatu sci-fi! „Pichale yud’dha”
Układ słoneczny, rok 3631 czasu ziemskiego. Potężne wybuchy na Słońcu, powodują zakłócenie sygnału elektromagnetycznego na Ziemi. Na orbicie Jowisza, stacja wojskowa, LV-462, odkrywa obiekt, który z niewyobrażalną prędkością zbliża się w kierunku Planety Matki. Brak czasu na ewakuację. Admirał Robertson mobilizuje całą flotę Hegemonii Układu Słonecznego, przewidując najgorszy scenariusz. Wykorzystując brak łączności oraz zasilania w okolicach Ziemi, wysyła sprawdzonego w boju Kapitana John’a Maksima i jego załogę statku powietrznodesantowego „Miss Pippi”, do wykonania tajnej misji na Księżycu…

Pozdrawiam!

//Dziadzia

Zaszufladkowano do kategorii Dziadkowe Bajki Na Dobranoc | Dodaj komentarz

Potok luźnych słów… Odc. 7

Kocham ten format. Za to, że daje ogromną swobodę i przestrzeń do tego żeby wyrzucać wszystko co siedzi. A czasami, mamy wiele rzeczy, które nam ciążą.
Ostrzegam, mogę być marudny 😉
Chociaż, będę starał się to ograniczyć 😉

Kurde, nie wiem. Nie mogę ostatnio zebrać myśli. Praca mnie wykańcza. Praca w fabryce na trzy zminany. W tym tygodniu – nocki.
Czasami jest fajnie, kiedy trafię na maszynę, którą znam i na element plastikowy, który umiem szybko ogarnąć. Ale są też zmiany, gdzie za cholere nie mogę złapać rytmu.
Rytm w tej pracy to podstawa.
Wpadam w pracholizm chyba. Trzeci weekend z rzędu będę pracował. Ale praca jest dobra.
Daje pieniądze. I czasami pozwala zapomnieć o problemach. A nawet jeśli problemy nie chcą dać zapomnieć o sobie, to nie angażuję się w nie aż tak. Myślę, cały czas myślę.
Szukam rozwiązań na swoje i czasami nie tylko swoje problemy.
Czasami zastanawiam się, czy nie lepsza byłaby izolacja od problemu.
Ale ile razy można robić to samo?
Odcinać się.
Trzeba zmieniać schematy. Trzeba iść do przodu. Rozwijać się. Stawać się lepszą wersją siebie.
Próbuję być lepszą wersją siebie.
Nie zawsze wychodzi to tak jakbym chciał. Jak jest już dobrze. Przynajmniej wydaje mi się, że jest dobrze, to coś lub ktoś mi przypomina zablokowaną, stłumioną myśl.
I okazuje się, że cały czas okłamuje samego siebie. Żeby tylko samego siebie…
Albo znowu to stłumię i będę w stanie funkcjonować, albo wyniszczę sam siebie.
Czas pokaże. Może to przejdzie.
Może to tylko zmęczenie i jesienna depresja?
A na wiosnę odżyję.

Nie znoszę elektroniki. Na złość, komputer mi się zepsuł. I dysk zewnętrzny odmówił posłuszeństwa. Na szczęście, dane nie zostały utracone 🙂
Ale za to leci kombinacja alpejska. Musiałem wymusić w systemie operacyjnym sytuację, w której serwer FTP postrzegany jest jak fizyczny dysk (w uproszczeniu). I teraz Testdisk powoli kopiuje wszystko. Juz 24 godziny. I końca nie widać. Mam nadzieję, że uda mi się zdobyć dysk zewnętrzny na chwilę. Ułatwiło by mi to pracę znacznie.
A potem stawianie systemów na nowo. Gdyby aktualizacja Ubuntu nie rozsypała mi systemu, to prawdopodobnie nic bym przy tym netbooku niezrobił. Działa? To po co kombinować.
Teraz nie działa, więc muszę kombinować. Przynajmniej umysł pracuje 😉
Może przesiąde się na inną dystrybucje Linuksa. Chodzi za mną elementaryOS, ze względu na jego szybkość. W RAM’ie śmiga jak błyskawica 😉

Apropos błyskawic. Pierwsza część crossover’u Arrow/Flash już się pojawiła.
I najnowszy odcinek Agnetów Tarczy.
Czy nie powinienem trzasnąć MikroRecenzji?
Chyba powinienem 😉 Ale to zostawię sobie na jutro.
Muszę się zabrać za napisanie recenzji na sobotę, oraz wymyślić temat nowego podcastu.
Powoli muszę wprowadzać posty o skonkretyzowanej tematyce.
Ale wszystko z czasem.
Najpier ogarnąć awarię sprzętu, potem siąść do nowej szaty graficznej dla strony.
Mimo, że chce pozostawić stary styl. Przypomina mi on pewien zabawny sen, w którym byłem Freerunner’em/graficiarzem. I w tym śnie moje grafitti było właśnie takie wielokolorowe.

Powoli wypadałoby zbliżać się do końca tego wpisu.
To takie przyjemne, wyrzucić z siebie część myśli. Oczyszczające.
Nie jest to wszystko, ale nie chcę też zanudzać ludzi moimi prywatnymi sprawami 😉
Prócz tego, taki ekshibicjonizm może być niebezpieczny 😉
Starczy na dzisiaj, mimo że palce same pracują na ekranie dotykowym tabletu…
I chciałoby się pisać więcej…
Więcej będzie za tydzień 😉

Zaszufladkowano do kategorii Potok Luźnych Słów | Dodaj komentarz

Poranna Kawa – Poniedziałek

Eh, życie, życie.
Kiedy Wy będziecie to czytać, ja będę spał po nocnej zmianie w pracy.
A jak wstanę, to tylko coś zjem, obejrzę serial czy dwa i znowu na noc do pracy.
Dzięki Bogu, że poniedziałki zdarzają się tylko raz w tygodniu 😉
I zaczynamy nowy cykl. Ale na pocieszenie dodam, że zaczął się grudzień. Co za tym idzie? Bliżej do wypłaty, święta i Sylwester 😀

Nienawidzę poniedziałków

Garfield

Zaszufladkowano do kategorii One Shot | Dodaj komentarz