Potok luźnych słów… Odc.9

W ten środowy wieczór będę marudził. Będę narzekał. Będę nieznośny.
Bo dopadł mnie katar. A wszyscy wiemy, co się dzieje z facetem którego dopadła ta konkretna przypadłość…
Można faceta torturować, ranić, przypalać. To jest pikuś, kiedy porównujemy to do kataru. Facetowi pojawiają się wtedy w głowie głupie myśli.
„Przytul mnie”
„Opatul kocykiem”
„Nakarm rosołkiem”
„Proszę, podaj herbaty z cytryną”
Moja, w pewnym stopniu, socjopatyczna osobowość zaczęła przejawiać te ludzkie zachowania i potrzeby.
Ale nafaszerowałem się lekami i mi przeszło. Bo po co to komu i na co?
Ludzkie odruchy, przejawianie emocji, potrzeba obecności drugiej osoby w życiu?
Po co to nam w świecie pełnym konsumpcjonizmu? Gdzie seks jest walutą, a uczucia i chęć okazania ich jest słabością, przez które dajemy się ranić?
Możecie teraz myśleć o mnie wiele rzeczy.
„Jakaś użalająca się pizda, która nie potrafi poderwać dziewczyny”
„Jakiś koleś, który został wiele razy zraniony i teraz żyje w swoim świecie”
I wiele innych. Chociaż, to ciekawe co myślicie czytając to.
Z tych dwóch przykładów, pierwszy mógłbym obalić w każdej chwili. Tylko, że nie czuje potrzeby by „pójść i wyrwać”. Nie czuję potrzeby by budować cokolwiek z kimkolwiek. W sumie, to jest mi dobrze tak jak jest.
Nie muszę znosić humorków, foszków i innych idiotyzmów.
Nie mam powodu by odczuwać zazdrość. I zawartość mojego portfela idzie na moje potrzeby. Aktualnie na krople do nosa…

Do 21:00 otwarta jest najbliższa apteka. Muszę się tam wybrać. Kupić te cholerne krople do nosa. Może po drodze zahaczę o monopolowy i kupie sobie jakieś piwo i chipsy. Bo mogę.

Zanim siadłem do tego tekstu w mojej głowie roiło się wiele myśli. O tylu rzeczach chciałem napisać. Ale jak już siadłem, to większość z nich wyleciała z mojej głowy.
Miałem napisać coś kontrowersyjnego. Coś o związkach i seksie bez zobowiązań.
Ale to raczej temat na inny dzień. Święta idą i nie chcę też ich sobie psuć.

Drobiazgi dla kilku osób mam już kupione.
Ale szczerze, to się zastanawiam czy jedna osoba zasłużyła w tym roku.
Czasami zastanawiam się, czy zasłużyła na moją przyjaźń. Kocham tego typu pytania retoryczne. Właściwie, jest to pytanie bez jednej jasnej odpowiedzi.
Z jednej strony, powinienem się odciąć. Z drugiej strony – robiłem już ten manewr. I różnie to na mnie wpływało.
Teraz mógłbym się odciąć i prawdopodobnie obeszłoby mnie to jak wczorajsza pogoda. W pewnym sensie, odcinam się. Stałem się bardziej bierny i mniej zaangażowany w nasze wymiany smsów i ogólnie rozmowy. Nie nalegam jakoś szczególnie na spotkania.
Mam swoje życie i Wypadkową Przypadku, którą muszę się zająć.

Ponad czterysta słów. To dużo, czy mało?
Muszę pomyśleć nad nowym komputerem. Takim do pracy. Ale z większą wydajnością niż ta, która oferuje mój netbook.
Nie jest zły czy coś. Ale mały ekran i klawiatura nie należą do najwygodniejszych w kwestii pisania…

Na tym zakończę swój dzisiejszy przypadkowy zbitek słów.
Idę po te cholerne krople i potem zawijam się w burrito z kołdry i nie istnieję dla świata

Ten wpis został opublikowany w kategorii Potok Luźnych Słów. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.