Czym właściwie jest ładne słówko z cudzysłowu ? W najprostszych słowach, „Mizantropia” to niechęć do ludzi. Jest to duże uproszczenie i ogólnik (a ogólniki w pewnych sytuacjach i chwilach, są złe). Mizantropia, to zestaw negatywnych uczuć skierowanych w cały gatunek ludzki. Nie jest to nienawiść skierowana w jednostkę. Mizantrop nie znosi ludzkiego zachowania, nawyków, przyzwyczajeń.
Jak ? A właściwie „dlaczego?” ktoś może mieć problem do całej ludzkości. Dla dokładnej i szczegółowej odpowiedzi, sugeruję zapisać się na wykład z filozofii albo psychologii. Ja nie mam doktoratów w tym zakresie, więc moje słowa są opinią opartą na obserwacjach i doświadczeniach (może własnych, może też i cudzych).
Więc, dlaczego ktoś nienawidzi całą ludzkość ? Bo ludzie potrafią być irytujący. Taka prawda. Wiem to, bo sam bywam irytujący swoim gadaniem, próbami dowodzenia racji, czy jakimkolwiek innym zachowaniem.
Osobiście dzieliłbym to zjawisko na dwa nurty: mizantropie okresową i chroniczną.
Pierwsza przychodzi i odchodzi. Raz jest to kilka chwil wściekłości na cały świat, innym razem trwa to dłużej. Mizantropia chroniczna pojawia się i nie koniecznie chce odejść. Staje się częścią osobowości.
Nie jest tak, że rodzimy się z danymi cechami osobowości. Sporą część naszego „Ja” kształtują wzorce skopiowane od rodziców oraz doświadczenia nabyte z czasem.
Moim zdaniem, to właśnie negatywne doświadczenia z życia wpływają na to jak postrzegamy resztę naszego gatunku.
Tutaj powinienem teraz trzasnąć przykładową listę przyczyn. Spróbuję się ograniczyć do najważniejszych.
Pierwsze: wszyscy stawiają wymagania; rozkazują się dostosowywać do grupy, ale nie potrafią się przystosować do nas.
Drugie: obcy ludzie wpieprzają się buciorami w nasze kanapki (żeby było jaśniej, ingerują w naszą sferę prywatną i bezczelnie oceniają, kiedy nie mają prawa posiadać pełnego obrazu danej sytuacji)
Trzecie: bezczelne wykorzystywanie, w celu osiągnięcia jakiegoś dobra, a potem odstawienie „przyjaciela” na boczny tor i kontaktowanie się z nim w sytuacjach „kiedy jest potrzebny”
Czwarte: rozstania z ludźmi, do których jesteśmy przywiązani emocjonalnie. Im głupszy/bardziej dziecinny powód tym większa niechęć do danego osobnika (a razem z osobnikiem, większej grupy go otaczającej).
Piąte: brak wsparcia najbliższych osób. Szczególnie, jeśli przyszły Mizantrop ma też tendencje introwertyczne i nie jest zbyt komunikatywny.
Szóste: ciągła krytyka i wymuszanie „realistycznego punktu widzenia”. W ramach tego „realistycznego podejścia” wyszczególniłbym zachowanie ludzi typu: nie przynosi to natychmiastowych wyników (najlepiej finansowych), to nie warto się tym zajmować i daj sobie spokój.
Jestem przekonany, że przyczyn jest więcej. I tą skromną listę można by rozbić na kolejne pod elementy.
Co ciekawe, mizantropia nie jest nowym zjawiskiem. Gdyby ten wpis byłby traktatem historycznym na ten temat, to zanudzałbym was tekstem o treści (mniej-więcej): korzeni Mizantropii można się doszukiwać już w Starożytnej Grecji, w filozofii platońskiej… Ale to pominiemy (jak kogoś zainteresuje temat, to zapraszam do przeprowadzenia własnych badań).
A teraz przejdziemy do rozwiązania zagadki obrazkowej (czyli obrazek ze zwiastuna, który możecie znaleźć na FaceBook’owym profilu Wypadkowej Przypadku). Modny Mizantrop skończy się w tym roku. Mowa tutaj o Gregory’m House’ie (granym przez Hugh Lourie’go). Ta jakże barwna postać określana jest jako postać mizantropiczna. Jako potwierdzenie cytują sławne już „Everybody Lies”. Ale czy do końca ?
House to postać, która jest trudna do opisania, czy ocenienia. Tak, nie znosi ludzi i wszystkiego co z ludzkimi emocjami i zachowaniem jest związane. Jest autodestrukcyjny (nie zapomnę sceny, kiedy kazał sobie wsadzić elektrody do mózgu, aby pobudzić swoją pamięć i wyciągnąć z własnej głowy informację istotną dla prowadzonej sprawy). Mimo niechęci do ludzi, House (w ramach serialowego uniwersum) ma przyjaciół. Bo jak inaczej nazwać ludzi, którzy dobrowolnie z Nim współpracują? No dobra,ekipie diagnostów House’a płacą za pracę, ale Wilson ? Może jest masochistą ? Albo jakiś kompleks zbawiciela ?
W normalnych, życiowych warunkach, taki House byłby samotnym bezrobotnym (mimo swojej inteligencji, wiedzy i zdolności).
Czasami się zdarza, że taki Mizantrop przyciąga do siebie ludzi.
Charyzma, albo otoczka zagadki wokół takiego człowieka.
Pamiętajmy, że postać House’a jest tylko wytworem fikcji. Chroniczna mizantropia, w połączeniu z innymi schorzeniami psychicznymi może być niebezpieczna.
Udokumentowane przypadki potwierdzają tę tezę.
Mam nadzieję, że pewna powaga tej publikacji was nie odstraszyła.
Do dyskusji zapraszam na profilu FaceBook’owym
Pozdrawiam
Buarey