Festiwal Fantastyki FALKON Lublin 2018 – Relacja

Organizatorzy Festiwalu Fantastyki Falkon zaskoczyli wszystkich odważnym ruchem, jakim było przesunięcie daty imprezy z listopada na październik. Zaowocowało to pięknym, ciepłym jesiennym weekendem. Decyzja o wcześniejszym terminie mocno wpłynęła na Festiwal.
W tej relacji postaram się skupić na pozytywnych aspektach tegorocznego Falkonu, czyli spotkaniach z znajomymi, poznawaniu nowych osób oraz konwentowych zakupach.
Jednak, żeby być uczciwym wobec siebie i was, poświęcę jeden akapit na samym początku na chwilę możliwie konstruktywnej krytyki.

– Omiń tę część, ponieważ o tym, co było źle, przeczytasz wszędzie –

Pech chciał, że wkradł się ogromny błąd organizacyjny. Mam na myśli wybór terminu (12-14 października), ponieważ nałożyły się na siebie dwie duże imprezy. Opisywany Falkon oraz Poznań Game Arena (PGA). Skupiona wokół branży gier poznańska impreza musiała wpłynąć na konwent w Lublinie. Część potencjalnych wystawców, cosplayerów oraz osób zwiedzająco-kupujących musiała wybierać między dwoma atrakcyjnymi, cyklicznymi imprezami. Nie zdziwiłoby mnie to, gdyby Wielkopolska wygrała z Lubelszczyzną i była to jedna z przyczyn ewidentnie mniejszej ilości wystawców na Falkonie. To było do przewidzenia, ponieważ PGA to ogromny festiwal, który przyciągnie dużo większą grupę potencjalnych klientów.
Do drobnych potknięć zaliczyłbym średniej jakości broszury informacyjne. Mapka wystawców była malutka i nieczytelna. Ratowały jedynie wersje wywieszone na ścianach. Tabela z informacjami o prelekcjach i warsztatach była rozłożona na trzy strony w bardzo nieergonomiczny sposób. Wiersz z opisem miejsc, w których odbywały się te atrakcje został z pierwszą częścią tabelki. Musiałem wielokrotnie sprawdzać, czy dobrze odczytuję informację o lokacji. Jakość niektórych użytych obrazów wołała o pomstę do nieba. Pikseloza tak straszna, że oczy bolały.
Mały plusik w morzu żali – który będzie punktem wyjścia do kolejnego problemu – była możliwość zakupienia biletu dzień wcześniej i ominięcia tzw. „kolejkonu”. Wiele głosów mówiło to już rok temu, może i nawet kilka lat wstecz. Nie było możliwości płatności kartą lub zakupu biletów przez internet. Zastanawia mnie dlaczego tak jest, ale zakładam, że zorganizowanie terminali płatniczych czy uruchomienie platformy sprzedaży wejściówek on-line wiązałaby się z kolejnymi kosztami oraz umowami.
Dwa ostanie żale. Takie drobiazgi w sumie, które mógłbym zignorować i nawet nie zawracać wam nimi głowy. Rok temu, wspomniane wcześniej broszury otrzymaliśmy w ładnych siatkach z logotypem Falkonu. Zdziwiła mnie ta drobna zmiana. Może obrano kierunek proekologiczny, o którym nikt nie mówił przed festiwalem?
Na koniec pozostawię namioty warsztatowe oraz oznaczenie drogi do nich. Mniejsza liczba wystawców równa się większej niezagospodarowanej przestrzeni. Rozwiązanie problemu to odgrodzenie części hali ścianką i zasłonięcie wejść do namiotów. Pomysł na prowadzenie warsztatów w namiotach ma moim zdaniem jedną wadę. Nagłośnienie z sąsiedniego namiotu było słychać dosyć wyraźnie. Dobrze, że prowadzący zajęcia, na których byłem mówili głośno i wyraźnie.

– Koniec narzekania. Od tego miejsca można spokojnie czytać 😉 –

Moim zdaniem, najważniejsze na takich konwentach są spotkania. Możliwość poznawania nowych ludzi, którzy dzielą podobne pasje. W tym roku połączył nas motyw słowiańskich mitów. Nie znaczy to, że festiwal był monotematyczny. Hala z wystawcami była wielkim tyglem mieszającym różne części popkultury. Miałem przyjemność oglądać rekonstruktorów historycznych przedstawiających życie ludzi we wczesnym średniowieczu. Byli również miłośnicy uniwersum S.T.A.L.K.E.R.a, którzy rozstawili swoją wioskę mającą na celu odtwarzać warunki panujące w Zonie. W tle grał hardbass, do którego bawili się gopniki i gopnice. Polski garnizon Legionu 501 wystawiał się oraz prezentował stroje z Gwiezdnych Wojen. Mogliśmy oglądać fantastyczną wystawę klocków Lego, wziąć udział w warsztatach malowania figurek do gier bitewnych czy pograć w gry będące częścią dzieciństwa takie jak Tekken 3, Mario i inne znajdujące się w dośc dużej strefie poświęconej branży gier video. Nie da się opisać wszystkich atrakcji, ponieważ jest to fizycznie niemożliwe, aby każdej doświadczyć. Przyznaję, że doświadczone przeze mnie atrakcje należały do fantastycznych inicjatyw.

Jeśli czytaliście moje poprzednie relacje, bądź zaczepiłem was osobiście, to wiecie jakie mam zasady. Miło i grzecznie pytam, czy można zrobić zdjęcie oraz czy osoby fotografowane zezwalają na wykorzystanie ich wizerunku w mojej relacji. Podobnie było w tym roku, lecz dodałem jeden nowy element. Doszedłem do wniosku, że może będzie tym osobom miło, jak dostaną te zdjęcia na pamiątkę. Zgadzam się, że nie są to najcudowniejsze zdjęcia z dwóch powodów. Właściwie to jednego. Trzeba będzie popracować nad umiejętnościami z zakresu fotografii, bo telefon (mimo, że nie wygląda profesjonalnie), potrafi zrobić dobrej jakości zdjęcia w wysokiej rozdzielczości.

Zbliżamy się do tej części relacji, w której postaram się napisać kilka słów o ludziach będących aktywnymi propagatorami niezwykłych inicjatyw. Znajdziecie tu cosplayerów, artystów, rekonstruktorów. Osoby, które z sympatią i szczerą chęcią dzieliły się swoim czasem ze mną.

Uwielbiam film Thor: Ragnarok. Tegoroczny Falkon miał swojego Thora. Just Like Twins przedstawiła swoją interpretację Nordyckiego Boga Piorunów.

Tuż po Thorze udało mi się złapać Ciri, w którą wcieliła się sherlotkaa. W mojej opinii wyszła świetnie i mogłaby spokojnie startować do roli w nadchodzącym serialu od Netflixa.

Wspominałem wam o Gopniki Slav Squad, czyli wesołej ekipie bawiącej się do hardbassu. Jeśli obserwujecie Wypadkowego Instagrama, to mieliście okazje zobaczyć mnie razem z ekipą w „słowiańskim przykucu”.

Z ogromną przyjemnością wspominam rozmowę z przedstawicielami Orkon – Konwent LARPów Terenowych. To ciekawe, kiedy spontanicznie nawiązuje się długą i wymagającą rozmowę odbywającą się w festiwalowym chaosie.

Równie dobrze wspominam przedstawicieli Towarzystwa Szabli i Miecza, którzy uruchomili w mojej głowie masę wspomnień związanych z rekonstrukcjami historycznymi. Na zdjęciu poniżej (od lewej) Marcin z Towarzystwa Szabli i Miecza, Paulina należąca do Teatru Ognia Utopia (Zamość) oraz Łukasz – członek Trzeciego Najemnego Pułku Piechoty Japońskiej z Rzeszowa.

Czas na małą odskocznię i zmianę, ponieważ chciałbym poświęcić kilka słów Pani Agnieszce Kuryłowicz. Ikony Popkultury to genialna inicjatywa artystyczna łącząca w sobie kulturę masową ze sztuką pisania ikon. Mój wzrok w pierwszej chwili przykuł Deadpool, jednak każda praca była warta uwagi. Z rozmowy z Panią Agnieszką dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o Niej, Jej sztuce oraz osiągnięciach. Mimo sporych dokonań w światku artystycznym jest skromną i sympatyczną osobą. Patrząc na dzieła Jej rąk aż trudno uwierzyć, że jest samoukiem.

Legenda głosi, że Maciej wcielający się w Kapłana Sigmara z Warhammer Fantasy stworzył swój kostium w kilka dni. Pozwolił również zrobić sobie zdjęcie solo, jak i ze znajomymi.

Kapitan Deadpool…, nie tylko Deadpool. Hubert startował w konkursie cosplay z tym niesamowitym strojem. Wpadając w dobry humor strzeliłem sobie z Nim „Sweet focie z dziubkiem”.

Poznajcie ekipę C-Sector Cosplay (Deathstroke, Carnage, Genji) oraz Raqveshani Cosplay&Art (Wonder Woman). Jest to kolejna fenomenalna grupa ludzi z pasją i talentem.

Ciekawym doświadczeniem było spotkanie z Mordreth, którą poznałem rok temu. Zaskoczyła mnie nie tylko świetnym autorskim kostiumem, ale również faktem, że pamiętała jak rok temu ją zaczepiłem. To cholernie miłe.

Stawkę zamykają chłopaki z Białegostoku. Znani wam z zeszłorocznej relacji Fellhayn Crafts prezentujący swoje zbroje i oręż pochodzący z Warhammera. Miło było usłyszeć, że cykl „Poranna Kawa” został zapamiętany. Może niedługo wróci?

Falkon to nie tylko wystawcy i cosplayerzy. Festiwal dał mi możliwość spróbowania EEGBiofeedbacku. Miłe Panie z Institute of Biofeedback and Noo-psychosomatics zainstalowały mi elektrody do EEG (badania czynności fal mózgowych) na głowie, następnie wyjaśniły, jaki jest cel zabawy samochodem wyścigowym. Wystarczyło się skoncentrować. W warunkach konwentowych nie było to łatwe, ale dałem radę.

Marek z Game Troll TV wstępnie wytłumaczył mi, na czym polega gra w Dust 1947, który jest bitewniakiem osadzonym w retrofuturystycznej wizji II Wojny Światowej, gdzie zamiast czołgów mamy mechy (roboty pilotowane przez człowieka). Prostota mechaniki zastosowana w zasadach gry jest ogromnym plusem i może zachęcić osoby niezwiązane z tym stylem zabawy do zakupu zestawów startowych.

Absolutnym zaskoczeniem dla mnie było Champions of Nexum. W prostych słowach – jest to gra typu MOBA (League of Legends, DOTA 2, Heroes of The Storm) przeniesiona do warunków planszówkowych. Ubolewam, że wcześniej nie wpadłem na ich stanowisko, bo chętnie bym ograł prototyp, który widzicie na zdjęciach. Tak, też jestem w szoku. Twórca gry żartował, że Oni nie potrafią robić prototypów. Jeśli prototyp tak wygląda, to ciekawe, jak będzie wyglądała wersja finalna. Czekam na informację o uruchomieniu Kickstartera dla tej gry.

W tym roku udało mi się zrobić coś więcej niż szlajanie się po hali, zaczepnie bogu ducha winnych ludzi oraz rozrzucanie się pieniędzmi. Trafiłem na warsztaty prowadzone przez Violę Kijowską i Marcina Ropkę, twórców takich gier jak Alien Artifacts czy testowane na Gratislavii Solar City.
Była to ogromna przyjemność posłuchać,jak wygląda praca projektanta gier planszowych w Polsce. Wykładowcy zaprezentowali kilka sugestii, jak podejść do tematu tworzenia gier oraz wyjaśnili wiele niuansów związanych z kwestiami finansowymi takiego przedsięwzięcia. Nie był to sztywny wykład, ponieważ prowadzący dbali o relację ze słuchaczami. Godzina czasu minęła błyskawicznie.

Nadszedł czas zbliżania się do końca tej relacji. Zanim podsumuję swoje wrażenia z trzech dni opowiem wam jeszcze o odwiedzonych stoiskach i zakupach. Wyjście na konwent nie byłoby udane, gdyby człowiek się odrobinę nie rozrzucił.

Niezawodna ekipa z e-legion.pl rozstawiła swoje stoisko pełne dobroci. Duże ilości figurek (mhttps://www.pogdesign.co.uk/cat/.in. Funko Pop), komiksów, gier planszowych oraz puzzli w bardzo dobrych cenach. To u nich uzupełniłem kolekcję komiksów z serii Deadpool Classic o brakujący trzeci tom oraz do kolekcji trafił Pop prezentujący Wade’a Wilsona w szlafroku i ciapach-jednorożcach.

Przelot zakupowy nie ominął dwóch stoisk. Z Maginarium wyniosłem kubeczek z czarami z Harry’ego Pottera, podkładkę z Rocketem i Grootem oraz wygraną w loterii przypinkę z Pokojówką Psyduckiem.

Koszulka z motocyklem w stylu Harley’a Davidsona i torba na zakupy z Pikachu pochodzą ze stoiska TwójSklep.pl, gdzie zrobione zostały od ręki przez miłą i pomocną obsługę.

Podziwiam wszystkich, którzy dotarli do podsumowania tej relacji. W tym miejscu chciałbym jeszcze raz serdecznie podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tego tekstu.
Przede wszystkim mojej Towarzyszce, która zjadła sporo nerwów w sobotę. Przeze mnie i nie tylko.

Festiwal Fantastyki Falkon w Lublinie był mniejszy niż rok temu, ale wciąż wystarczająco bogaty atrakcje by zająć mi cały weekend. W moim odczuciu, nie był to czas zmarnowany, chociaż odczuwalny był delikatny spadek jakości w stosunku do roku poprzedniego. Kupiłem kilka rzeczy, przetestowałem swój czas w układaniu kostki rubika oraz ćwiczyłem koncentrację. Poznałem nowe, ciekawe osoby. W ogólnym rozliczeniu jestem zadowolony, jednak mam cichą nadzieję, że organizatorzy wezmą sobie do serca opinię ludzi i przyszłoroczna edycja będzie lepsza.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Wypadkowa na Gigancie i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.