Przyznam się szczerze. Nie mam dzisiaj pomysłu na jakąś poważniejszą publikację.
Cały ten tekst będzie maksymalnie improwizowany. Nie będzie ładu i składu. Jak tytuł mówi, będzie to zbiór losowych wątków. Jak dobrze pójdzie, to nawet zabawnych ;). Na chwilę obecną, traktuję to jako „One Shot” z możliwością zrobienia z tego stałego formatu.
Cały dzień minął pod znakiem grzebania w stronkach internetowych i użerania się z odbiorcami. Brak spójności myśli i brak zdecydowania (oraz czasami brak ogólnej wizji) to te cechy, które powodują, że nie znoszę pracować dla ludzi. Nie lubię wykonywać zleceń, kiedy klient nie ma podstawowej wiedzy w temacie (chodzi o rozumienie tego co się mówi do odbiorcy). Kiedy nie potrafi pojąć, że się nie da czegoś zrobić, albo nie będzie to wyglądać tak jak „concept art” przygotowany przez grafika. Ale cóż poradzić. Trzeba dostawać wrzodów żołądka, bo rachunki się same nie zapłacą a ZUS nie daruje nikomu. Aż mi się przypomniała historia piekarza, który musiał zamknąć zakład, bo ZUS i Skarbówka dowaliła mu karami za rozdawanie chleba ubogim… Przykro, ale nie będę się rozwodził na ten temat, bo szkoda mojego czasu. Nie zmienimy tego. Nie ma na to szans. Nie wierzę politykom, ponieważ do sejmu może trafić ktoś z wizją. Ale jak już tam trafi, to kończy na dwa sposoby. Stłamszony przez większa grupę, albo zaczyna krakać jak pozostałe wrony i pchać po kieszeniach ile się da wyrwać.
Zastanawiam się nad metodą i jakością publikacji w ramach „Wypadkowej”. Chciałbym dodawać więcej materiałów. Ale jednocześnie dążyć do uzyskania wysokiej jakości. Rozwijać warsztat. Zastanawiam się nad tym jak zrobić, żeby podnieść jakość oraz stworzyć własny styl (żeby to się fajnie odbierało i było jak najmniej wtórne). Jak tak patrzę na dotychczasowe materiały, to z jakością jeszcze nie jest najlepiej. I średnio zabawne są. Ale może tak sobie tylko wmawiam, bo jestem po 9 godzinach siedzenia na dupie przed ekranem netbook’a i z minimalnym kontaktem z ludźmi.
Na swój sposób ostatnie zdanie jest ironiczne. Jak bylem młodszy (okres gimnazjum/szkoły średniej) to jakoś nie przykładałem wagi do relacji międzyludzkich. Byłem samotnikiem. Wolałem ciszę i spokój (nadal lubię) a teraz szlag mnie trafia, gdy nie mam z kim pogadać. W rozmowach z innymi ludźmi, w głowie mojej tworzą się genialne wątki (takie jak to, ze nie dostrzegamy małych sukcesów i nie cieszymy się z nich). Teraz jestem mieszanką. Lubię czasami samotność, bo jest wygodna i nie muszę się martwić o to, co inni czują/myślą/potrzebują. Ale jednocześnie odczuwam potrzebę, by ktoś ze mną pogadał. Brakuje mi trochę interakcji. Może dlatego też, że lubię obserwować zachowania, doszukiwać się podobieństw czy schematów. Ahh, ten analityczny umysł 😉 Szkoda, że przy matmie się nie przydawał 😛
I jak ja się cieszę, że nie musiałem matmy zdawać na maturze 😀
W głowie mam wiele pomysłów na rozbudowanie tego miejsca.
Zbuduję swoje Imperium i kupię sobie Gwiazdę Śmierci 😀
Bawi mnie to cały dzień 🙂
Tylko zastanawiam się nad tym, jak rozpropagować tę stronkę. Jak zachęcić do interakcji, żeby nie było nachalnie.
Nie chce robić syfiastej reklamy w stylu „podobało Ci się, to lajkuj”. Wolałbym naturalny progress i docenienie za treść. Tylko, że to może potrwać, zanim dotrę z tym do kogoś… Coś za coś w sumie.
I przydali by się Storm Trooper’zy na Gwiazdę Śmierci 😀
Na dzisiaj koniec zamulania. Jednak nie wyszło zabawnie 😛
Zaraz zamykam sklep, opublikuję ten syf i wracam do domu.
Zjeść, obejrzeć Mentalistę i Touch, może porobić stronki, wysłać kilka e-mail’i i liczyć, ze komuś się zachce rzucić komentarzem na Facebook’u, Twitter’ze czy Google Plus
Pozdrawiam
Buarey