Dzień ten dziwny jest.
Zaczął się niepewnie. Jakby deszczowo. Kończy powoli. Kończy słonecznie.
Cały dzień zawalony pracą. Naprawy komputerów, obsługa wędkarzy, tłumaczenia, rozmowy.
Przypomina mi się teraz koniec dnia wczorajszego, kiedy to starsza Pani weszła do mojego sklepu. Wydaje mi się, że pełna nadziei, że uda się Jej załatwić sprawę naprawy siedmioletniego aparatu cyfrowego. Najlepiej jeszcze, żeby to było tanio.
Usłyszała cenę usługi, usłyszała logicznie uargumentowane zdania, że bardziej opłaca się nowy kupić.
„Siedem lat służył. Chciałabym, żeby posłużył kolejne”.
Tak, też bym chciał. Biorąc pod uwagę to, jak wyliczane są dzisiaj urządzenia – mija gwarancja i sprzęt się psuje – to i tak długo pracował.
To nie te czasy, kiedy kupowało się sprzęt i była to inwestycja na lata.
Słońce, lekki wiaterek, grupy folklorystyczne.
To całkiem ciekawe, że znajdują się jeszcze ludzie, których ciągnie do folkloru. Do tych kolorowych strojów.
Budzi to mój podziw.
Co ciekawe (i przyziemne z mojej strony – ale to taki męski punkt widzenia), całkiem ładne dziewczęta biorą w tym udział 😉
Paragony na ladzie sklepowej…
Ile radości potrafią dać ludziom proste drobiazgi.
Kilka ołówków i białych kartek.
Oddane po prostu. Ciekawe, co powstanie na tych kartkach?
Może bohomaz? Może dzieło sztuki?
Chciałbym mieć możliwość, podejrzenia przyszłości. Ale nie w ten „Klasyczny”, liniowy sposób.
Bardziej intrygujące są alternatywne rozwiązania sytuacji.
Zobaczyć co się wydarzy, ale w większej ilości wariacji. Coś jak podejmowanie decyzji w grach cRPG.
Ciekawa myśl mi wskoczyła do głowy.
Czy wszystkie wariacje są pre-definiowane?
Jaki mamy wpływ na to co się wydarzy? Tak, to się chyba nawet nazywało. To chyba fatalizm.
Ale to jest dobre pytanie. Czy to co się stanie jest już określone z góry?
Czy to poczucie wolności wyboru – wolna wola etc. – to tylko złudzenie? A właściwie urojenie w ludzkim umyśle, stworzone po to, żeby człowiek mógł funkcjonować?
Ponoć w tym momencie widzimy tylko wycinek absolutu…
Że czas i przestrzeń są jak klatki na taśmie filmowej.
Ludzie spacerują. Wykorzystują swój wolny czas, żeby się lenić. Niech się lenią. Niech odpoczywają. Może zaczną się uśmiechać.
Może zamiast marudzić, zaczną działać?
Jedyne czego dzisiaj żałuję. A rzadko kiedy czegoś żałuję.
Bo błąd jest lekcją. A ciągłe żałowanie czegoś nie prowadzi do celu.
Szkoda jednak, że nie złożyłem deskorolki do kupy.
A trzeba było…
Słowa płyną w spontanicznym potoku. Nie wiem czemu, ale jakoś smutny mi się wydaje ten tekst.
Jutro, jutro może będzie inaczej. Absurdalnie. Z zaprzeczeniami.
Sens logiczny może i będzie.
Może będzie zabawnie.
Nie mogę jeszcze niczego podsumować, bo dzień nie dobiegł do końca.
A teraz nadszedł czas, by znowu dać się pochłonąć w „Nowy Umysł Cesarza”