BANANA!!!
Jest to jedna z najtrudniejszych recenzji do napisania. A to dlatego, że uwielbiam Minionki.
Te małe, szalone, pigułkowate stworki zawładnęły moją głową. W pewnym sensie oczywiście 😉
Fabuła filmu osadzono w okresie „przed Gru”. Jest to swoisty prequel do „Jak Ukraść Księżyc”, w którym to poznajemy historię Minionków na przestrzeni dziejów.
Od czasów pierwszych organizmów jednokomórkowych, do czasów nowożytnych.
Ramy czasowe tego filmu, to lata 80-te XX wieku. Dla kogoś obrytego w kulturze tamtego okresu, ukrytych jest wiele smaczków w tle.
Główni Minionkowi bohaterowie, to Kevin, Stuart i Bob. Kto nie zna tych trzech wesołych typków?
Każdy z nich ma swój charakter i specyficzne cechy w wyglądzie i zachowaniu.
Pierwszy jest bohaterskim liderem, drugi niepoprawnym rockman’em, a trzeci to taki głuptaśny słodziak z misiem przytulanką.
Cała historia nie ma jakiegoś wielkiego morału. Nie jest to bajka z przesłaniem.
To tylko prosta historia jak Minionki szukając największego złoczyńcy robią rozpierduchę po świecie.
I w sumie rzeczy robią to dobrze.
Może nie tak dobrze jak w poprzednich odsłonach, ale jest dobrze. Ubawiłem się całkiem nieźle na filmie.
Chociaż, miałem wrażenie, że Minionki dosięgnął trochę syndrom „Pingwinów z Madagaskaru”.
Cały ten „hype” i nakręcanie tematu zbudował we mnie pewne oczekiwania. I niezaprzeczalnie było zabawnie. Bawił mnie film. Ale odczuwałem niedosyt.
Może to dlatego, że w oryginalnych filmach Minionki były tylko dodatkiem i tłem do fabuły?
A tutaj było tego za dużo?
Na pewno obejrzę ten film jeszcze raz. I kupię go na DVD.
Może w innych warunkach odbiorę ten film lepiej. I będę musiał napisać sprostowanie do recenzji 😉
Podsumowując.
Minionki to film dla całej rodziny. Lekka komedyjka, z świetną oprawą wizualną. Pełna przeróżnego humoru. Od prostego slapsticku do czarnego humoru włącznie.
Muzyka także zasługuje na pochwałę.
Film obejrzałem z polskim dubbingiem. I jestem mile zaskoczony polską lokalizacją. Głosy dobrane znakomicie. Wstawki polskie w głosach Minionkow dopasowane tak, że prawie nie idzie tego odczuć, że zostały dograne w naszych studiach nagraniowych.
Ocena końcowa: naciągane 4 Wypadkowe Uśmiechy. Bo Minionki. I muzyka.
A wam podobały się Minionki? Pójdziecie do kina, czy poczekacie na wydanie DVD?