Zapraszam was do przeczytania opowiadania autorstwa Beaty Mróz.
Wersja off-line do pobrania z linku.
Dostępna jest również wersja on-line, którą znajdziecie pod linkiem.
Takie publikacje zaczną pojawiać się odrobinę częściej teraz 😉
Drzwi były stare i solidne. Na tyle, na ile mogła ocenić w świetle latarki, nie otwierane. Musiała sporo namęczyć się wytrychem za nim zamek puścił. Kiedy zapadki szczęknęły drzwi nagle uchyliły się w jej stronę, ona zaś odskoczyła jak oparzona, zastanawiając się co robić dalej.
Nagle w szparze mignęła jej para żółtych ślepi. Przerażona, zrobiła najgłupszą rzecz jaką, w swoim mniemaniu, mogła zrobić. Otwarła z krzykiem drzwi na oścież, kierując do środka promień światła.
Smutne „Miau” przerwało cisze po jej krzyku. Na podłodze za drzwiami siedział mały czarny kotek w czerwonej obróżce, który patrzył na nią smętnie.
– Co ty tu robisz mały? – poniosła go z ziemi i przytuliła.
W odpowiedzi usłyszała tylko kolejne „miau”.
– Musiałeś się zgubić – stwierdziła patrząc na obróżkę.
Kolejne „miau”.
– Zabiorę cie do domu, a jutro poszukamy twojego domu – kotek zaczął mruczeć – Aleś mnie nastraszył łobuzie – nieświadomie głaskała go po futrze, poddając się jego hipnotycznemu mruczeniu.
Wychodząc, nie dostrzegła bladych świateł, przypominających zorzę polarną, które pojawiły się nad budynkiem. Jej niżej rozwinięty umysł nie odbierał subtelnych sygnałów mentalnych, które zaczął przesyłać kotek.
„Baza nie została odkryta. Planeta nadaje się do kolonizacji. Rasą rządzącą bardzo łatwo manipulować”.
Gdyby dziewczyna spojrzała na swój elektroniczny zegarek zauważyłaby, że właśnie wybiła 2:32.
Beata Mróz
Kontakt: beata.mroz1989@gmail.com