Kocham technologie. Netbook – główne narzędzie do jakiejkolwiek pracy – stoi rozwalony od tygodnia…
Kopiowanie danych trwa wieki i można szału dostać. Ale udało mi sie pozyskać dysk zewnętrzny, więc może to troche przyśpieszy naprawy.
Pisanie dłuższego tekstu na tablecie jest jednak męczące. A jak wiecie z doświadczenia, „Potoki luźnych słów…” potrafią być długie.
Tyle się zaczeło dziać. Tyle zmieniać. Rozwijać się.
Dzięki zmianom, pewne sprawy ruszyły do przodu. Głównie odniszę się do samej Wypadkowej Przypadku, która delikatnie zyskała na popularności od czasu pojawienia się nowego redaktora.
W sumie, stało się to z przypadku. Widząc na Facebooku jak recenzuje sobie filmy, zapytałem, czy nie chciałby pisać i publikować na mojej stronie. Zgodził się natychmiast, błyskawicznie dogadaliśmy szczegóły i teraz tak działamy.
Bo w grupie raźniej 😉
Leżę na łóżku i myślę. Dużo myślę. Czasami za dużo myślę. Przeraża mnie to, że myślę.
Czasami zazdroszcze ludziom, którzy nie muszą myśleć. Co chwilę ktoś coś chce. Dlatego muszę myśleć. Ktoś ma problem „nie do rozwiązania”, ktoś potrzebuje prostej porady, ktoś potrzebuje być wysłuchany. Przywykłem już chyba do tego, że „od tego jestem”. Jak potrzeba pomocy, to wiadomo gdzie jestem i jak mnie znaleźć.
Zastanawiam się czy mogę i czy powinienem o tym pisać. To historia usłyszana.
Wybaczcie, ale dzisiaj wam tego nie opisze. To historia opowiedziana w zaufaniu. W której nie ma i nie będzie szczęśliwego zakończenia.
A przynajmniej nie mogę takiego znaleźć. I nie dlatego, że jestem jakiś cyniczny, bezduszny, zły.
Po prostu, przy tej znajomości szczegółów tego problemu, z logicznego punktu widzenia – nie widze ich razem.
Tak, jest to sprawa damsko-męska. I stosowanie zimnej logiki w tej sytuacji. Sytuacji gdzie pojawiają się emocje (które są abstarkcyjne, zmienne i aboslutnie nielogiczne) może być błędem. Prawdopodobnie jest błędem. Bo jak w grę wejdą wyższe uczucia, to cały zdrowy rozsądek idzie się jebać.
On nie chce tego uczucia, a wciąż czuje. On Jej wybaczył wiele, ale nie zapomniał.
Ona – jest dziwna. Sama nie wie czego chce. Tak, mógłbym powiedzieć: „bo to baba jest” ale wyszedłbym na seksiste, czy szowinistę. Wyrządziła mu wiele krzywd i mie zasługuje na to, żeby On był Jej. Nawet jako przyjaciel.
Ale tutaj sie zagalopowałem trochę…
Może kiedyś dokończę wam tę historię. Może kiedyś znajdzie się dla nich szczęśliwe zakończenie.
Ale obawiam się, że w tym szczęśliwym zakończeniu, każde z nich ułoży sobie życie z kimś innym.
A ich drogi się rozejdą.
Mam nadzieję, że jeśli tak będzie, to nie dojdzie do sytuacji, kiedy obudzą się za kilka, kilkanaście lat obok kogoś i przypomną o sobie. Że powinni być razem, a to co zbudowali do tej pory to tylko zapchanie pustki, jaką czuli będąc bez siebie…
Życie potrafi pisać smutne scenariusze.
Niesprawiedliwe scenariusze. Jeden dostaje więcej niż chce, gdy drugi musi pracować jak wół, żeby mieć 1/10 tego co pierwszy chciał.
Smutny jakiś ten tekst wyszedł. Może taki już dzisiaj dzień?