Nowy Rok.
Nowa, czysta karta.
Ciekawi mnie co przyniesie. Dzisiaj przyniósł mój pierwszy dłuższy tekst. I co najzabawniejsze, wszystkie pomysły jakie miałem. Wszystkie myśli. Wszystko wyleciało mi z głowy.
Ale każde kolejne słowo pobudza mózg do myślenia. Do improwizowania. Może dodatkowa stymulacja muzyką pobudzi ośrodek kreatywności w mojej głowie.
No jak na chwilę obecną, to nie idzie. To zastanawiające. A dawniej byłem bardziej kreatywny. Zastanawiam się czasami nad tymi bodźcami, które powodowały u mnie pęd do tworzenia. Pobudzały tylko wyobraźnię.
Na chwilę obecną, jest ciężko. Może trzeba zmienić formę ekspresji?
Wrócę do fotografii, albo zacznę malować. A może znowu zacznę grać na basie?
Ludzie i ich problemy. To byłby wdzięczny temat. Tylko problem jest taki, że gdybym przytaczał historie bliskich znajomych, to mogłoby się to źle skończyć dla tych relacji. Musiałbym to ostro kamuflować. Pisać tak, żeby się nie domyślili, ze to Oni są bohaterami. Zobaczymy. Może wyrośnie z tego pomysłu nowy format.
Pastę jajeczną muszę zrobić. A żeby zrobić pastę jajeczną, muszę skończyć ten wpis. A fajnie by było jakby ten wpis miał jakiś sens.
A na chwilę obecną – ani ładu, ani składu. Plus klawiatura mi się zacina. Trzeba będzie ją wyczyścić.
I jeszcze nos mnie zaczął swędzieć…
Fuck this shit. Na dzisiaj koniec. Muszę się zebrać i napisać solidną recenzję na sobotę. Ogarnąć kilka rzeczy.
I chodzić do pracy. Życie zaczyna lekko przytłaczać czasami. Chciałoby się tyle rzeczy, a nie można ich dostać. A wkurzające jest to, kiedy ktoś inny dostaje je ot tak. Na pstryknięcie palców. Kiedy my się zaharowujemy… Nie, nie jest to zawiść. To jest jebana niesprawiedliwość. No ale co poradzimy? Ponoć nie ma sprawiedliwości.
A pasta jajeczna się sama nie zrobi…