Od dłuższego już czasu, mój dzień zaczyna się i kończy jedną piosenką. Czuję się jak potwór. Ale o tym chyba już pisałem.
Jeśli kogokolwiek to obchodzi, to czuję się źle z tym wszystkim co się wydarzyło.
Jest i źle z tym, że pewne zwiàzki z ludźmi się skończyły.
Przykro mi, że się w ogóle skończyły. Najgorsze jest to, że moje zaborcze uczucie nie pozwala mi zamknąć tego rozdziału. Nie potrafię pójść dalej.
Ogólnie, to jestem hipokrytą, bo wszystkie swoje problemy ukrywam za maską sympatycznego i wiecznie uśmiechniętego.
A głęboko wewnątrz, jestem rozbity do tego stopnia, że wątpię w to, że kiedykolwiek i ktokolwiek będzie w stanie to coś złożyć.
Jestem bardziej uszkodzony, niż widać to na pierwszy rzut oka.
Każdy z nas jest uszkodzony, ale ja chyba jestem ewenementem i dziwolągiem. Długo by to opisywać…
Jestem potworem. Ukrywam wiele rzeczy w sobie. Tłumie emocje. Ale są chwile, kiedy chciałbym popuścić i uwolnić to COŚ. Ale powstrzymam TO, żeby nie zrobić komuś, kto wciąż jest ważny, krzywdy.
Mam jeszcze ludzkie odruchy…
Jeszcze
Posłuchajcie sobie Skillet – „Monster”